
Czy matura to bzdura?
Matura to temat dla mnie szczególny pod tym względem, że wypada w moje urodziny i potrafiła, żeby to tak delikatnie ująć, popsuć mi niejedne plany. Tak też zrobiła w moje dwudzieste urodziny kiedy pisałem ją mając 39 stopni gorączki.
Chyba powinienem pojechać jej już za tę datę, ale wstrzymam się. Na razie.
W 2016 roku maturę zdało 79,5 % uczniów. Kropka. Nie wiadomo teraz co z tym fantem zrobić. Świętować jacy to jesteśmy wykształceni i na jakim poziomie stoi wiedza naszej młodzieży czy jednak jechać po tym całym “egzaminie dojrzałości”, że nie ma sensu i do likwidacji. Przydatność wiedzy z matury została w końcu przedstawiona w programie “Matura To Bzdura”. Temat powinien być zamknięty.
Za tydzień mija już 7 lat od kiedy zdawałem swoją maturę. Byłem tym pierwszym rocznikiem po przywróceniu obowiązkowej matury z matematyki. To były czasy. Uczucie końca świata było z nami od początku i wtedy doszedł jeszcze ten Smoleńsk. Ech…
Zostaniesz nikim…
Uczucie końca świata napisałem dlatego, że taka atmosfera była tworzona wokół tego egzaminu. Albo go zdajesz, zdajesz świetnie albo po prostu giniesz. Nie ma alternatyw i nie ma życia po maturze. Nauczyciele podsycali ten strach zapewne sami zmartwieni swoimi statystykami i tego jak się wytłumaczą z tych co nie zdali. W międzyczasie próbowali wyperswadować owym delikwentom wzięcie udziału w tej ogólnopolskiej zabawie.
Kiedy o tym pomyślę mieszają się we mnie dwa uczucia. Z jednej strony mi przykro, a z drugiej się po prostu wkur…zam. Z tego powodu, że nie mówi się o niczym innym jak o maturze i studiowaniu. Pozostałych się po prostu marginalizuje. Liczy się tylko ta zindoktrynowana masa, która ma zdobyć jak największy wynik i tyle. Nie ludzie, cyferki – powiedział facet po rachunkowości i finansach…
Nie masz matury, nie masz za bardzo przyszłości – taki był ogólny przekaz.
…chyba, że masz system w dupie
Ludzie mnie zajebiście fascynują. Szczególnie tacy idący pod prąd i udowadniający, że można po swojemu, można lepiej, można inaczej. Taki właśnie jest mój kolega z którym chodziłem razem do klasy. Olał “najważniejszy egzamin” w naszej ponadgimnazjalnej karierze co jakiś czas mówiąc właśnie, że matura to bzdura. Egzamin, który nie ma sensu, w którym jesteś testowany z wiedzy, której nie użyjesz począwszy od wyjścia z sali. No i nie poszedł.
Brak matury go nie zabił
Mój kolega nie umarł, nie został bezrobotnym i nawet ma przyszłość. Zawsze miał w sobie taką chłopską wrodzoną logikę, był kumaty, pracowity i rzetelny. Po szkole zaczął pracować w jednym z okolicznych zakładów, do pracy się przykładał, szybko się uczył.
On uczyć się lubił tylko ta nauka musiała mieć dla niego jakiś sens. Skutkiem tego był awans, awans i kolejny awans. Ostatnio jak z nim rozmawiałem to zarządzał już grupą ponad 10 osób, często dwa razy starszych od niego, przydzielał premie, kupił mieszkanie i przyjmował delegację współpracowników z Azji.
Mało tego, firma wysłała go na testy predyspozycji zawodowych, umiejęności miękkich i innych takich zdolności przywódczych. Przy braku mojego zdziwienia okazało się, że facet jest bardzo inteligentny i ma zadatki aby piąć się jeszcze wyżej tym bardziej biorąc pod uwagę jego bardzo młody wiek – 26 lat.
Czy matura to w takim razie bzdura?
Nic bardziej mylnego. Przykład mojego kolegi, którego bardzo cenię pokazuje jedynie, że bez matury też można, że to nie koniec świata i jeśli jesteś inteligentny i pracowity to do swojego dojdziesz.
Matura to nie bzdura. To po prostu egzamin skonstruowany w określony sposób do którego warto podejść. Nawet nie jedynie podejść, a naprawdę się starać zdać go jak najlepiej. Dlaczego? Gra się kartami, które trzyma się aktualnie w dłoni, a nie tymi, które chciałoby się mieć. Jeśli dzisiaj nie do końca wiesz co ze sobą zrobić i nie wiesz czy matura ma dla ciebie sens zdaj ją mimo tego.
Teraz jest ten czas. Teraz jest twój czas. I nie wiesz czy 2 tygodnie po oficjalnych terminach, które olałeś nagle nie odnajdziesz powołania zostania nauczycielem, a aby to osiągnąć matura jest całkiem przydatna. Będziesz musiał czekać rok i skręci ci się coś w brzuchu z niemożności zrobienia tego co chcesz teraz.
Jest jeszcze drugi powód, bardziej osobisty, może nawet egoistyczny. Po tych 7 latach żałuję, że się bardziej nie starałem, że chodziłem i bezmyślnie powtarzałem, że matura w sumie na nic się nie przyda, a już na pewno nie mi.
Siedząc tam gdzie siedzę dzisiaj uważam, że matura liczy się 3 razy w życiu. Kiedy dostajesz wyniki, kiedy aplikujesz na studia i kiedy po kilkunastu lub kilkudziesięciu latach wyciągasz ją pokazać swojemu dziecku. Dwa pierwsze mam już za sobą, ale to przy tym ostatnim chciałbym móc powiedzieć “jeśli już coś robić to warto się starać, warto być dobrym”.
Monika | Konfabula.pl
Matura sprawia, że więcej drzwi jest nam otwartych, ale to my musimy chcieć przez nie wejść. Jeśli jej nie ma, często sami musimy się natrudzić, by znaleźć klucz. Nie jest to niemożliwe, ale zwyczajnie leży on gdzie indziej. Najważniejsze to mieć “fach w ręku” – nieważne czy to zbijanie palet czy zarządzanie spółką giełdową.
Bookendorfina Izabela Pycio
Dla osoby chcącej zdobywać wiedzę, matura staje się naturalnym etapem w procesie edukacji, kolejnym źródłem motywacji do intensywniejszej pracy nad sobą, to także szersze spojrzenie na własną ścieżkę rozwoju. 🙂
Bookendorfina
Łukasz Ferenc
Naturalnym etapem, zgadzam się w pełni. 🙂
Ela Sawczuk
Matura przydaje się trzy razy w życiu – genialne <3
Łukasz Ferenc
Dzięki! 🙂
Andrzej Kozdęba
Dla mnie to już 10 lat od matury 🙂 Dużo się zmieniło w tym czasie. Gdy ja zdawałem, matura i studia nie były bzdurą, a ważnym egzaminem, który miał wpływ na przyszłość. Wydaje mi się, że chyba społeczeństwo zrozumiało, że dobrze napisana matura i studia niekoniecznie są gwarantem sukcesu.
Pani Miniaturowa
Zaczęłam liczyć i mnie to przeraża. To było tak dawno 🙂 Ale faktem jest, że bez matury nie byłabym w tym miejscu, gdzie jestem teraz. Prawdopodobnie kilka lat siedziałabym z dzieckiem w domu, a potem…? Podrzędna praca, w której wykończyłabym się fizycznie? (mam orzeczenie). Matura otwiera drzwi osobom niepełnosprawnym na studia, a studia (wbrew pozorom) pomagają znaleźć takim osobom pracę.
Pozdrawia, miniaturowy logistyk 🙂
Łukasz Ferenc
Nie są, a szkoda, bo mogłyby być. Wszystko poszło do przodu, a system edukacji stoi w miejscu co jest bardzo krzywdzące dla tych co ślepo wierzą, starają się i później mają problem na rynku pracy.
balkanyrudej
Ja byłam drugim rocznikiem, który podchodził do nowej matury jako takiej. Nie było jeszcze wtedy obowiązkowej matematyki, ale może to dobrze. Generalnie nowy format matury miał lepiej sprawdzać wiedzę itd. W efekcie wymagał uczenia się schematów i pisania pod klucz, co było kompletną bzdurą. Generalnie mam wrażenie, że wiele egzaminów jest wymyślanych nie dla sprawdzenia wiedzy, a po to, żeby egzaminatorzy mieli dodatkową pracę. Prawda jest taka, że największym egzaminem jest samo życie i to ono pokazuje, kto tak naprawdę ma wiedzę czy umiejętności, by ogarnąć się na rynku pracy.
Łukasz Ferenc
Przydałaby się reforma gdzie skupialibyśmy się na rozwiązywaniu problemów, a nie klepaniu pod klucz. Później trzeba uczyć się krytycznego myślenia na swoją rękę…
klubautora-itkgraf
Zależy jak na to spojrzymy…jak na nasz rynek pracy to wymagania ofert są takie aby mieć studia a bez matury się nie da…sama matura w sobie też niewiele daje bo wszystko zależy od naszych umiejętności…z drugiej jednak strony papierek jest potrzebny 🙂 Jedno czasami wyklucza drugie 🙂
Łukasz Ferenc
Ja to traktuję jako formę kontraktu społecznego. Trzeba zdać, oby jak najlepiej, czy to ma sens? To już sprawa drugorzędna.
Paulina Grochowska
Pamiętam moją maturę i test z polskiego, który trzeba było napisać zgodnie z kluczem – masakra, zero inwencji i samodzielnego myślenia.
Magdalena Kuprewicz, Anna Rozd
Bardzo mi się podoba puenta: być dobrym w tym co się obecnie robi!
DookolaPracy
Podoba mi się zdanie kończące artykuł: „jeśli już coś robić to warto się starać, warto być dobrym”, to kwintesencja tego, w co wierzymy.. A matura…kiedyś wydawało się, to takie ważne, teraz z perspektywy: to jeden z łatwiejszych egzaminów, które czekają człowieka. Najważniejszy egzamin, to Życie 🙂
Wojtek| Bielecki.es
Matura to nie bzdura, choć to reż nie pępek świata. Sam znam podobnych do tych z przytoczonego przykładu. Mają swoje firmy i dobrze sobie dają radę na rynku pracy, w przeciwieństwie do wielu, którzy byli “dziobakami” i studia oraz rynek pracy tak ich zaskoczył, że sobie w ogóle nie radzą. Wszystko zależy od “Ciebie” od Twojej determinacji, od tego do czego dążysz. 😉
Nikol
Wczoraj skończyłam szkołę, powinnam pisać maturę jednak tego nie robię. Wiem, że mając maturę chociażby pracodawcy patrzą inaczej i zawsze można iść na studia. Ja nie podchodzę ponieważ wiem, że najzwyczajniej w świecie nie zdam, a ja jeśli mam coś już robić to chcę to zrobić jak najlepiej. Wiem, że nie jestem odpowiednio przygotowana więc po prostu nie idę. Do mojej dalszej szkoły matura i tak nie jest wymagana, a za rok napiszę ją przygotowana 🙂
Łukasz Ferenc
Zależy czy potrzebujesz ją po prostu zdaną czy też zdaną, ale z konkretnymi wynikami. Do stracenia nie było chyba nic? 🙂
W takim razie powodzenia w przygotowaniach i uwaga na pułapkę perfekcjonisty! 🙂
Daria
Ja jestem przeciwniczką nadawania maturze ogromnego znaczenia. Owszem, ona wiele w życiu może ułatwić, jednak wcale nie musi. W czasach, kiedy na studia może iść tak naprawdę każdy, nietrudno o potknięcie. Ja matury nie zdałam na tragicznym poziomie, jednak pierwsze dwie próby dostania się na studia się nie powiodły. Było zbyt wielu chętnych na kierunki – a im więcej chętnych, tym większa szansa, że ktoś będzie od Ciebie lepszy o jeden cholerny punkt.
PerfectSkin
Ja ostatni egzamin z matury też pisałam w swoje urodziny. I na drugi dzień nie znając wyników z matury wyjechałam, żeby się usamodzielnić. Byłam pewna, że napewno zdam wszystkie egzaminy dlatego nie czekałam na ich ogłoszenie tylko ruszyłam przed siebie 🙂
Magda M. blog
Moim zdaniem matura to nie bzdura. Jednak jej brak zamyka dużo drzwi, a kto wie jakie decyzje podejmiemy w życiu. Jej zdane nie jest żadnym wyczynem… naprawdę.
Urszula Dębska
Głównie się liczy jak człowiek chce się dostać na studia.